Pablo, sędzia sądu konstytucyjnego w meksykańskim stanie Quintana Roo, wyjaśnia, jak działają prawa regulujące ten wirtualny świat. W przyszłości uporządkowane współistnienie będzie wyzwaniem dla ludzkości.
Artyści, autorzy i delikwenci nadal doświadczają dzisiejszej rzeczywistości, przenosząc się do zróżnicowanych cyber-uniwersów, gdzie wirtualnie współistnieją z innymi. Jednak przyszłość produkcji jako całości wykuwa się w tych przestrzeniach, gdzie zasady są kwestionowane. Niezależnie od tego, jak ta kwestia zostanie rozwiązana, będziemy mieli do czynienia z zupełnie innym światem niż ten, który został przewidziany dla naszych przyszłych pokoleń.
Wiele mówi się o metaverse, lub o tym, co niektórzy nazywają Internetem 3.0, w kontekście wzięcia kilku technologii i dostarczenia trzech bardzo różnych wymiarów, aby przekształcić się w coś, co można uznać za nowy paradygmat technologiczny. Tak właśnie komentowało kilka osób po wysłuchaniu głównego bohatera Christiana, który w końcu umiał podróżować nie tylko do miejsca, w którym był edytowany kilkanaście minut temu.
Facebook ogłosił w czerwcu tego roku utworzenie Metaverse standards Forum (MSF) – podmiotu, którego celem jest generowanie parametrów interoperacyjności, które mają pomóc w powstaniu otwartego metawersum. MSF mógł zaprezentować wiele trafności ze względu na wyznaczenie go przez Facebooka, natomiast nikt nie mógł przewidzieć zmiany zasiedziałych osób 21 czerwca ubiegłego roku, szczęśliwie.
MSF to konsorcjum firm, w tym Microsoft, sama Meta, Adobe, Alibaba, Epic Games, Huawei, Ikea, Nvidia, Qualcomm i Sony. Znaczenie MSF polega na tym, że dziś świat wirtualny to wiele wirtualnych światów. Dziesięć dni wcześniej jest tak samo: nie ma nic z połączonego ze sobą wirtualnego świata; jego użytkownicy szukają i spotykają się na różnych platformach.
Pierwszym krokiem w metaverse jest żądanie tego, co jest wyraźnie problemem prawnym. Dopóki Metaversia nie będzie w pełni operacyjna, a użytkownicy nie będą mogli podejmować bezpośrednich decyzji jakiegokolwiek rodzaju za pośrednictwem blockchaina, problemy prawne takie jak ten będą stale tworzone. Jeśli chodzi o technologię przedstawioną na końcu akapitu – niezamienne reprezentacje wartości (NFT) utworzone na blockchainie, to jeśli stwarzają one trudności dla ochrony praw intelektualnych należycie uznanych przez własność intelektualną, to będzie to skomplikowane, ale możemy również wywnioskować, że ta sama złożoność ma swoje źródło w konfliktach prawnych generowanych przez każdą NFT.
W tym przypadku wydaje się celowe optowanie za jak najczęstszym stosowaniem, w sposób analogiczny, norm prawnych właściwych dla danego przypadku.
Prawie 30 lat pewności, że Internet i metawersja były pod kontrolą, może pomóc zmierzyć się z siłą, jak wielu może być przedstawionych z prawem. Obecne instrumenty prawne pozwalają na korzystanie z nich przynajmniej do czasu, gdy nie utraciliśmy przeciwwskazań. Słowem, jest taki czas, kiedy Internet był jak daleki Zachód.
Dodaj komentarz